Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego oraz Burmistrz Polic zapraszają na spotkanie pod hasłem „Kobieta ma Prawo” organizowane w ramach Roku Kobiet na Pomorzu Zachodnim z okazji 100. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych. Ma się odbyć 8 maja w polickim MOK-u. Ale o tym jeszcze będziemy informować. Tym razem trochę obok tej informacji…
Najbardziej mnie cieszy, że w spotkaniu udział weźmie burmistrz Polic – Władysław Diakun. Sam zaprasza, więc chyba nie może go zabraknąć.
Liczę, że to spotkanie uświadomi (przypomni) Panu Burmistrzowi, że prawo kobiet, to także ich prawo do funkcjonowania w życiu publicznym ze swoją wiedzą i kompetencjami. Do pełnienia ról publicznych i społecznych, do bycia naczelniczką, dyrektorką, przedsiębiorcą.
Nasz Burmistrz zapomina o tym zbyt często. A manifestuje to publicznie używanymi zwrotami: „Piękna” – w odniesieniu do naczelniczki jednego z wydziałów Urzędu Miejskiego, albo „Blondi” – przywołując jedną z działaczek społecznych….
Nie wierzę, że takie zwroty wprawiają w zakłopotanie tylko mnie. Bo mnie dotykają nawet wtedy, gdy kierowane są do innych kobiet.
Nigdy nie słyszałam za to, żeby do swoich zastępców czy panów naczelników Burmistrz zwracał się np.: „Przystojniaku” albo „Blondasku”. Jakoś mu niezręcznie? Nie wypada?
W Roku Kobiet na Pomorzu Zachodnim warto zwrócić na to uwagę osobie, która powagą swojego urzędu może wyznaczać pewne standardy zachowania w życiu publicznym. Niech to zapowiadane spotkanie, na które zaprasza sam Burmistrz, stanie się do tego pretekstem. Właściwie już się stało…
No właśnie w tym pytaniu jest. Janek, jaka familiarność? To zwykły seksizm, na dodatek demonstrowany publicznie. Burmistrz jakoś podobnej „familiarności” nie wykazuje wobec swoich zastępców. Jaka dwustronna zgoda? Mowa o układzie przełożony – podwładna. Powinieneś raczej powiedzieć: nie znam urzędniczki, która by się sprzeciwiła.
Oj, Pani Agnieszko, Pani Agnieszko… Przepracowałem sporo, bo prawie 9 lat w polickim UM i znam więcej „ksywek” nadawanych przez P.T. Burmistrza swoim Współpracownicom. To taka familiarność, za DWUSTRONNĄ zgodą. Poniekąd nobilitująca. Nie znam osoby, której taka relacja byłaby niemiła. Więc gdzie jest problem?